O. Symeon - 02.06.2023r.

2.06.2023, 

Bimbo, RCA
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Dzisiejsze Słowo Boże skłania mnie do refleksji, którą chciałbym się z Wami podzielić. Więc dzisiaj, bardziej niż o tym co na zewnątrz, będzie o tym co wewnątrz. Święty Marek łączy dziś dwa wydarzenia – wypędzenie przekupniów ze świątyni i zdarzenie z figowcem – by nam ukazać stosunek Boga do tego co po francusku ładnie brzmi „apparence”, a tłumaczy się na polski: pozór, wygląd. W Ewangelii tę rzeczywistość przedstawiono za pomocą obrazu „liści”. Śledząc gesty i słowa Jezusa rozumiemy, że jest to stosunek bardzo negatywny, wrogi. Bóg gorszy się pozorami. Pięknie Marek przeplata te dwa wydarzenia. Wpierw mówi o Jezusowym spojrzeniu – na rzeczywistość, którą zastał w świątyni oraz na figowiec, który mnogością liści przyciąga uwagę. Jezus patrzy, przygląda się. W jednym i drugim przypadku znajduje jedynie pozory.Dalej Marek mówi o działaniu. Jezus przeklina figowiec. A następnie wchodzi do świątyni i wypędza, przewraca, nie pozwala. W końcu wyjaśnia, poucza, wzywa. Jezusa gorszą pozory. Liście, które sugerują energię witalną figowca, okazują się tylko zasłoną dla jego bezowocności. Podobnie we świątyni targ, szum, zamęt wskazują na życie, które paradoksalnie przez to zamieszanie jest unicestwiane. Myślę, że kluczowym jest stwierdzenie Marka, który niejako usprawiedliwia drzewo figowe – „nie był to czas na figi”. A Jezus mimo to przeklina! Syn Boży żywił nadzieję wbrew nadziei. Oczekiwał niemożliwego, tego co przekracza naturalną kolej rzeczy. Rozważania te skłoniły mnie do spojrzenia, przyglądnięcia się mojemu życiu, życiu mojej wspólnoty, Fundacji OFM w RCA, oraz Zakonowi. Wiele tu liści. Sporo pozorów. Legitymujemy się Regułą św. Franciszka, ale sporo w tej kwestii można nam zarzucić. Zwłaszcza tutaj, gdzie daleko nam do Franciszkowego ubóstwa. Czasem mam wrażenie, że w każdym rozdziale Reguły mógłbym znaleźć coś do czego mógłbym się przyczepić w kontekście mojej codzienności. Ale liście dobrze skrywają pustkę…Nosimy habit, jako znak. Ale pod habitem, a czasem zamiast, ciuchy i sposób życia nie bardzo przystają franciszkowej prostocie. Nasz plan dnia opiera się na chwilach modlitwy liturgicznej, na kontemplacji, słuchaniu Słowa, życiu we wspólnocie, braterskich relacjach i misji wśród ubogich. Niestety bywa, że trudno nas tak znaleźć. Bo codzienność wyrywa nas z tej formy życia i okazuje się że pod liśćmi „planu dnia”, owoców obecności brak. Zasadniczo co trzy lub sześć lat zmieniamy placówki, ale czy ta forma wypełnia zamysł Franciszka, by bracia byli w drodze… ? Nie chcę umniejszać znaczenia owych liści. Bo liście są niezbędne: formy, plany, programy, znaki i symbole. One odbierają witalną siłę ze słońca, przyjmują, przekazują. Mają swoją rolę. Ale zawsze służą życiu, owocowaniu. Ich obecność jest konieczna, ale uwarunkowana owocami. I pojawia się tu - jak znalazł - usprawiedliwienie „nie był to czas na figi”. „Czasy się zmieniają, mamy inne okoliczności. Trudo szukać bosych braci pokutników w XXI wieku. Nie te czasy…” A Jezus szuka dzisiaj, spodziewa się znaleźć dzisiaj. Pomimo, a nawet wbrew wymogom czasu, okolicznościom naszej epoki, i wymaganiom pastoralnym, które zdawałoby się mogą nas usprawiedliwiać. Są to refleksje które we mnie żyją, nie od dziś. Tłamszą się, chowają jak gruszki w popiele, ale gdy Duch zawieje, pragnienia na nowo się rozpalają. Jezus kończy dzisiejsze spotkanie zachętą. Odważcie się modlić, prosić. Odważcie się marzyć, odważcie się prowokować, by góry się przeniosły… A gdyby tak zamieszkać w małej murzyńskiej chatce, skupić się nade wszystko na Słuchaniu Słowa i celebrowaniu Go… Gdyby tak na dobre wrócić do codziennej pracy fizycznej, która byłaby dla nas środkiem utrzymania… Gdyby tak ruszyć we wspólnocie na opłotki, by spotkać ubogiego i z nim podzielić czas, chleb i wodę i medytowane Słowo… Tak, to nie czas na figi, rozumiem. 


Ale pozwól mi marzyć.

Błogosławię+